@jeshcze_jak: Ty się śmiejesz w stanach, był już taki, zaprzyjaźnił się z domem, wybzykal sąsiadkę, jej mężowi zrobił gale, on zrobił gale jemu, a na koniec bezczelnie wybzykiwal im nastoletnie córki, obie, bo każdy z przykładnych rodziców wolał nic nie widzieć niż zdradzić się z nie wierności.
Romans z mężatką…W zależności od tego, jak nasze życie może wyglądać, tak wiele razy może nas jeszcze zaskoczyć. Przede wszystkim stwierdzenie, nigdy nie mów nigdy, może wcale może okazać się dla nas dość zaskakujące. Pewnie niejednokrotnie słyszałeś o tym, że ktoś ma z kimś romans albo co gorsza przeżywa go Twój najbliższy. Tak naprawdę nić do przekroczenia pewnej granicy bywa niezwykle cienka i pewnie jeżeli to czytasz, to stajesz przed wyborem bycia kochankiem albo po prostu nim jesteś. Romanse z reguły bywają niezwykle emocjonalne i sprawiają, że człowiek może niejednokrotnie zapomnieć o tym co się aktualnie dzieje w jego życiu oraz ewentualne konsekwencje, które ze sobą niesie. Niemniej jednak trzeba pamiętać o tym, że partner osoby, z którą łączy Cię ten typ relacji, jest po prostu za każdym razem oszukiwany. Należy zadać sobie podstawowe pytanie, czy naprawdę jest to wszystko tego warte i nie lepiej byłoby się odnaleźć w jakiejś stabilnej relacji? Czy warto mieć romans z mężatką?Istnieje wiele motywacji, które kierują wami do utrzymania tej relacji, dlatego jako pierwsze rozważanie powinieneś zadać sobie pytanie, co Cię trzyma przy tej kobiecie? Oczywiście, że zdarzają się takie sytuacje w których nie do końca jest to kierowane motywami romantycznymi i prawdziwym zakochaniem. Z reguły romans jest na płaszczyźnie typowo łóżkowej, lecz nie każdą sytuację należy tylko kierować do tych celów. Niemniej jednak, zastanów się czy kobieta, z którą łączy Cię tyle emocji, jest tą dla którego jest gotowa rozstać się ze swoim mężem dla Ciebie. Również rozważ motywy dla których sam przyciągasz do siebie tę kobietę i czy faktycznie jest ona tą jedyną. W zależności od stopnia zaawansowania relacji małżeńskiej Twojej kochanki, powinieneś rozważyć czy faktycznie warto jest aż tak ranić drugiego człowieka. Chociażby to powinien być dobry motyw do tego, aby po prostu to wszystko zakończyć, oczywiście jeżeli tego nie czujesz. Postaw sprawę jasno i albo zaczynasz grać w otwarte karty albo po prostu decydujesz się zakończyć to wszystko. Jeżeli kobieta, z którą masz romans ma dzieci, to musisz pamiętać o tym, że kobiety często dobro potomstwa stawiają wyżej niż swoje. Nawet jeżeli aktualnie nie układa się jej małżeństwo, to przede wszystkim jej motywacje będą kierowane bardziej ku naprawieniu problemów z mężem. Musisz również pamiętać, że jeżeli ta kobieta przeżywa już wieloletnie konflikty ze swoim mężem i nie jesteś jedynym kochankiem, to musisz być tego świadomym, że jesteś po prostu dla niej jak coś przejściowego. Interesuje ją tylko przelotne okazanie uczuć w sferze seksualnej. Dlatego jest taka uległa na zaloty, lecz tak naprawdę jeżeli byłaby całkowicie nieszczęśliwa, nie byłaby ze swoim mężem dalej. Zatem nie rób sobie większych nadziei. Tak, czy inaczej zastanów się czy warto być przyczyną dla której rozpadnie się komuś rodzina, przede wszystkim należy sobie ustalić zasady, które nie powinny odbierać Ci honoru i poczucia obowiązku. Wiadomo, że serce nie sługa i jeżeli naprawdę jest to coś wyjątkowego, to rozważ czy warto podjąć próbę bycia w związku. Ale jeżeli jest to coś jedynie przelotnego, to nie warto temu mężczyźnie zadawać ból. Kto wie, czasem los może odwrócić sytuację i pomyśl co byś zrobił na jego miejscu, jakby prawda wyszła na jaw. Tagi: ⭐ romans kawalera z mężatką, romans w pracy z mężatką, czy warto mieć romans z mężatką
Jednak nie tylko przyjaźniła się z gwiazdami, ale też chętnie nawiązywała z nimi romanse. W 1993 r. przypisywano jej romans z symbolem męskości i seksu George'em Michaelem. Było to
Wskutek częstych nieobecności męża w domu z powodu pracy i moją z tego powodu samotnością, rozpoczęłam w internecie znajomość z 9 lat młodszym facetem. Był samotny, kilka miesięcy wcześniej rozstał się z kobietą. Dawał mi zrozumienie, podziw, zainteresowanie, ciepłe słowo, adrenalinę. Pisaliśmy o wszystkim, wysyłaliśmy zdjęcia, pomimo dużej odległości było nawet spotkanie. Mi zależało głównie na pisaniu i zainteresowaniu z jego strony, na zrozumienie i podziw, może czasem rozmowie telefonicznej. Nie poszłam na całość, jakieś hamulce na szczęście jednak we mnie były. On pisał czasem, że nadal kocha swoją eks. Zaczął też z nią znów się kontaktować. W międzyczasie poznał inną i pospotykał się z nią, ale to nie było to, ponieważ nadal był zakochany w tamtej jedynej na całe życie. Ja w tę znajomość z gościem się zbytnio zaangażowałam, choć z tyłu głowy miałam myśl, że jeśli on wróci do swojej miłości, to zostaniemy zwykłymi znajomymi/przyjaciółmi. I ostatecznie na tym jedynie mi zależało, ponieważ w małżeństwie nie czułam się już tak samotnie, mąż zmienił pracę. Jak pisałam, zależało mi jedynie na niezrywaniu z nim kontaktu. Wydawał mi się mądrym wartościowym człowiekiem. Chciałam wiedzieć, jak im się układa, czy zmienił pracę, czy jego mama jest zdrowa. Gdy zaczął częściej się spotykać ze swoją miłością życiową, coraz mniej pisał ze mną. Ponoć wrócili do siebie, zresztą po raz trzeci, bo dwa razy się rozchodzili po burzliwych kłótniach. Zaczepiałam go, pisałam, dawałam do zrozumienia, że nadal jest dla mnie ważny, że możemy być zwykłymi znajomymi. Odczytywał moje wiadomości dopiero po tygodniu, czasem po dwóch. Kilka razy napisałam mu wprost jak się czuję z tym, że mnie odrzuca, a mi nie zależy na romansie tylko na zwykłym koleżeństwie. Jego nie komentowanie tego i kilka zwykłych suchych słów, żebym się skupiła na rodzinie swojej, powodowało we mnie coraz większą złość i odrzucenie. Czułam się jak zepsuta zabawka, która się wyrzuca. Nie napisał ani razu, że jest mu przykro, że tak się czuję, że przeprasza, bo byłam dla niego jedynie tymczasem, że ok, możemy pisać o książkach i pogodzie, ale nic między nami nic głębszego nie będzie. Wiem, że nie będzie. Nawet nie chciałam tego, abyśmy stworzyli coś głębokiego. Ale gdyby to wszystko napisał, to poczułabym, że choć trochę się liczy z kimś innym niż tylko ze sobą. Po którejś mojej zaczepce zablokował mnie na FB i tyle go widzieli. Może za mocnych słów użyłam, nie wiem już sama. Nękało mnie dość mocno, nie lubię niezakończonych spraw, chciałam to odciąć grubą krechą. Dlatego napisałam po raz kolejny, oczywiście bez odpisu. Tylko uciął i zwiał, jak gówniarz. Nie mam już z nim kontaktu. Jak o tym wszystkim zapomnieć? Był dla mnie ważny, choć w gruncie rzeczy okazał się zwykłym egoistą. Dużo o nich myślę, choć sporo czasu już minęło. Nie mogę sobie z tym poradzić… Albo coś zr mną nie halo. Nie chcę być jakaś zeschizowaną laską. Może ktoś ma jakieś doświadczenie/pomysł. Chcę jedynie umieć zapomnieć albo chociaż odłożyć tę sprawę w kąt swojego umysłu. Bo on zostawił dużą pustkę we mnie..
Romans i zdrada Romans singla z mężatką. Rozpoczęte przez ~, 18 gru 2012 ~Mal8na ~Mal8na. Napisane 03 lutego 2019 - 00:00. Hej Dominika. Jak chcesz porozmawiac ze
Romans singla z mężatką Rozpoczęte przez ~, 18 gru 2012 ~Facetpo40 Napisane 18 grudnia 2012 - 10:26 Zwykle pisze się o kochankach w charakterze "tych drugich". Ale przecież bywa tak, że to facet jest singlem i kochankiem zamężnej kobiety. Są wśród Was tacy? Jak to jest "dzielić się" kobietą z jej mężem? Czy przeżywacie to tak samo mocno, jak "te drugie" - kochanki żonatych facetów? Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~tez40latek ~tez40latek Napisane 18 grudnia 2012 - 23:18 Czyżbym był jedynym 40-to latkiem w takim związku? Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~taki jeden ~taki jeden Napisane 22 grudnia 2012 - 13:04 Brałem czynny udział w niszczeniu związku innemu facetowi... Pod wpływem miłosnych uniesień nie zastanawiałem się nad tym. Lecz nadszedł czas, kiedy refleksja zapukała do mego umysłu... Czułem się podle z tym... Poza tym, warto uświadomić sobie, że pewnego dnia to wróci do nas i wówczas poznamy siłę ohydnego bólu, jaki zadaliśmy facetowi śpiąc z jego żoną. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Mike ~Mike Napisane 02 stycznia 2013 - 23:31 nie jesteś. A gościowi na dole odpiszę, że czasem to ich mężowie traktują je bez szacunku i dlatego są otwarte i gotowe. To nie zawsze "my" niszczymy związki. Te związki już są nadżarte zębem czasu i rutyny, "my" jesteśmy przyprawą nadającą życiu smaku, czasem głównym daniem. Pozory zachowuje się dla dzieci niejednokrotnie już kilkunastoletnich a i te z czasem zrozumieją dlaczego mamusia zostawiła tatusia lub na odwrót. Przestań się mazgaić, bądź facetem. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Katia ~Katia Napisane 02 stycznia 2013 - 23:50 Mike.. choć jestem kobietą przyznaję Ci rację. Zachowujemy pozory ponieważ zależy nam bardzo na dobru dzieci, swoje pragnienia próbujemy realizować "za plecami" . Chcemy coś troszkę dla siebie ale tak aby zachować obecny rytm życia. Na pierwszy rzut oka wygląda to bardzo źle, z drugiej jednak strony można zobaczyć, że kobiety nie myślą tylko o sobie, przecież łatwiej było rzucić wszystko i zająć się tylko swoimi potrzebami a one... cierpią, ponoszą koszt oszukiwania w zamian za odrobinę nowego... świeżego.... uczucia. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~grenadier ~grenadier Napisane 03 stycznia 2013 - 13:15 ''SĄ TYLKO DWIE RZECZY , KTÓRE JEDNOCZĄ LUDZI ; STRACH I INTERES '' Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~tez40latek ~tez40latek Napisane 04 stycznia 2013 - 22:50 Katia, uważam ze każdy przypadek jest inny, jedne zostawiają wszystko łącznie z dziećmi i odchodzą, inne zostawiają tylko męża, a jeszcze inne żyją koło męża i jednocześnie czerpiąc przyjemność z bycia z innym facetem. Każdy przypadek jest inny.... Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~grenadier ~grenadier Napisane 06 stycznia 2013 - 15:23 A dla czego by nie,czy tylko mężczyznom wypada mieć kochankę .W epoce równouprawnienia kobieta też może myśleć po męsku i znalezć sobie kochanka ,który dba o jej przyjemności .Męski egoizm może przełożyć się na egoizm kobiecy Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Katia ~Katia Napisane 07 stycznia 2013 - 10:54 mam wrażenie, że doskonale orientujesz się w pragnieniach kobiet:) rzeczywiście też tak myślą.. jednak z reguły na myśleniu się kończy.. chciałyby ale..... ciągle i nieustanie.. jak małe dzieci, eh... mało która kobieta idzie na taki odważny krok i myśli w tym momencie tylko o sobie, mało która... :)) i dlatego też bywa to różnie.... choć większość i w przewadze ... pozostają same, w zaciszu ze swoimi pragnieniami, skrywanymi... Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~grenadier ~grenadier Napisane 07 stycznia 2013 - 17:01 ''POWIESZ MI ,WKRÓTCE ZAPOMNĘ POKAŻESZ MI, MOŻE ZAPAMIĘTAM ,POZWOLISZ DOTKNĄĆ A ZROZUMIEM'' Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Katia ~Katia Napisane 07 stycznia 2013 - 17:53 póki co.. pokażę, licząc na to, że zapamiętasz... :) dalej, niech czas decyduje.. jak wielkie jest pragnienie aby kochanek dbał o przyjemności kobiety. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~grenadier ~grenadier Napisane 08 stycznia 2013 - 00:57 KOCHAĆ ZNACZY ŻYĆ ŻYCIEM TEGO ,KOGO SIĘ KOCHA Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Kata ~Kata Napisane 08 stycznia 2013 - 19:15 ok, jakie będą dalsze złote myśli? już czekam z niecierpliwością:) Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~grenadier ~grenadier Napisane 08 stycznia 2013 - 19:51 ''KOBIETA UJAWNIA SWÓJ WIEK PRZED ŚNIADANIEM ,MĘŻCZYZNA ZAŚ PO KOLACJI '' KOBIETA JEST CZYŚĆCEM DLA SAKIEWKI ,RAJEM DLA CIAŁA I PIEKŁEM DLA DUSZY KOBIETA PRZED ŚLUBEM MA CZTERY RĘCE I JEDEN JĘZYK, A PO ŚLUBIE CZTERY JĘZYKI I JEDNĄ RĘKĘ .i jak, podobają się' Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Katia ~Katia Napisane 08 stycznia 2013 - 20:01 krótko mówiąc ... kobieta to wszelkiego rodzaju zło i nie dobro... co by nie zrobiła i co by nie powiedziała i tak jest gorsza od mężczyzny, który jest przeciwieństwem i jakże wielką doskonałością.... nie podobają się. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~grenadier ~grenadier Napisane 09 stycznia 2013 - 10:23 Prawda jak kamień w wodzie się nie rozpuści .---------- Z innej beczki----- KRAKOWIANKI-DOBRE ŻONY I STAŁE KOCHANKI / KOBIETY TE SĄ NAJLEPSZE, O KTÓRYCH NAJMNIEJ MÓWIĄ / ŁZY - BRON KOBIECA / OGIEŃ PARZY Z BLISKA,A PIĘKNA KOBIETA Z BLISKA I DALEKA ciekawa jest ta maxyma MĘŻCZYZNA POWINIEN ŻENIĆ SIĘ Z KOBIETĄ ,KTÓRA MA POŁOWĘ JEGO WIEKU PLUS SIEDEM LAT Zapisz sobie w pamiętniku bo warto Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Katia ~Katia Napisane 09 stycznia 2013 - 23:10 ...taaa słyszałam, wiem.... nie mam pamiętnika więc nie zapiszę:) wszystko się zgadza a już na pewno ostatnia z przytoczonych myśli... facet musi być starszy, przynajmniej o te trzy lata... są szanse, że się zrozumią, wyczują ... etc. - to też o czymś świadczy... dlaczego nie na odwrót? hmm.. w zamian ... nie dodam cytatów i złotych myśli o mężczyznach... przecież nie będziemy się droczyć... Pozdrawiam Grenadier :))) Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~grenadier ~grenadier Napisane 11 stycznia 2013 - 11:17 ''Mężczyzna jest mężczyzną i nie sposób go zmienić , niestety''. A ty Katia często się zmieniasz ,na pewno jako kobieta swój wygląd dążysz do uniwersalnego systemu wartości ,cz czerpiesz wybiórczo .Cz poznałaś się do końca ,czy osiągnęłaś wytyczone cele przez bo ja jestem takim poszukiwaczem , odkrywcą w każdym słowa znaczeniu, może szukam ideału którego nie mogę Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Hana ~Hana Napisane 12 stycznia 2013 - 11:57 Mężczyzna jest już na pół zakochany w każdej kobiecie, która słucha, gdy On mówi ;) Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~taki jeden ~taki jeden Napisane 18 stycznia 2013 - 09:27 Do Mike. Dupek z Ciebie Mike.. Tanio usprawiedliwiasz swój psi popęd... Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie » odpowiedz » do góry
Mieszkaniec indonezyjskiej prowincji Aceh, jeden z czołowych zwolenników wprowadzenia kary chłosty za zdradę małżeńską, sam został publicznie poddany takiej karze po ujawnieniu, iż miał
"Powiedział, że mi nie ufa i że chce rozwodu. Nie chcę go tracić. Jak go przekonać, że nie warto wszystkiego tracić? Jak go namówić do powrotu? Czy mam szansę i powinnam dać mu po prostu czas, czy pozwolić mu odejść, ale jak się wtedy pozbierać, bo czuję, że się rozpadłam" - pyta nas w liście Anna, która zdradziła męża z dwoma mężczyznami. "Miałam romans ze starszym mężczyzną. Chciałam zobaczyć, jak to jest z kimś innym, czułam się trochę niedoceniona przez partnera, który nie był zbyt wylewny w uczuciach" - tłumaczy Anna "Uderzył mnie w twarz, napluł na mnie, oblał kisielem i wyzywał. Rano wyszedł i już nie wrócił. Po trzech dniach spytałam, czy mu przeszło. Stwierdził, że chętnie to powtórzy" - opowiada "Zdrada zawsze jest najgorszą formą rozwiązywania trudności małżeńskich, bo z reguły tylko je potęguje. Wszystko zależy od tego, w jaki sposób mąż rozumie tę sytuację i czym ta zdrada dla niego się stała. Bywają osoby, które potrafią przebaczyć nawet nie jedną, a kilkanaście, zdrad" - tłumaczy psycholożka Katarzyna Kucewicz Więcej porad znajdziesz na stronie głównej Tekst został opublikowany w ramach cyklu "Sympatia radzi", w którym wraz z psychologami udzielamy porad związanych z relacjami i miłością. Masz problem? Napisz: redakcja@ Oto list Anny*: Jestem mężatką od 12 lat. Mój mąż był moim pierwszym partnerem, a ja jego partnerką. Mamy dwoje dzieci. Byliśmy dobrym małżeństwem, w ogóle się nie kłóciliśmy, a drobne problemy zamiatane były pod dywan. Jesteśmy przeciwieństwami — ja jestem komunikatywna, a mąż małomówny. Gdy miałam 23 lata, zdradziłam męża. Miałam romans ze starszym mężczyzną. Chciałam zobaczyć, jak to jest z kimś innym, czułam się trochę niedoceniona przez partnera, który nie był zbyt wylewny w uczuciach. Na początku było pisanie, potem wylądowaliśmy razem w łóżku. Spotkaliśmy się około 10 razy. On miał żonę, ja męża. Nie chciałam niczego więcej. Czułam się z tym źle i po roku zerwaliśmy kontakt i nigdy się do siebie nie odzywaliśmy. Ukrywałam to wiele lat. Myślę, że z poczucia winy zaraz po tym zrobiłam sobie z mężem dziecko, żeby trochę zabić poczucie winy i przestać o tym myśleć. Czasem płakałam i chodziłam przybita, ale mój mąż nigdy nie spytał się, jak się czuję i dlaczego. Pozbierałam się z czasem, ale nie potrafiłam żyć z tym kłamstwem, dlatego powiedziałam o tym mężowi. Wykrzyczałam mu to, obwiniając go za to, że nie potrafił mi okazywać wystarczająco dużo uczuć. Codziennie pytałam się męża, czy mnie kocha, dostawałam tylko "yhy". Nie było mowy o drobnostkach jak kwiaty czy propozycja randki. Monotonne życie pozbawione uczuć. Sypialiśmy z sobą, ale coraz rzadziej. Poinformowałam go, że mam dość takiego życia, że musimy coś zmienić, bo myślę o tym, żeby odejść. Błagał, żebym dała mu szansę. Troszkę się załamał, ale byłam przy nim, mimo iż ciągle udawałam twardą. Wiedziałam, że to moja wina, ale łatwiej było mi wrzucić to na niego. Dałam mu czas, ale sama nie przykładałam się do tego, żeby te relacje poprawić. Zaczęliśmy się kłócić. Jak się napił to powiedział mi, że jest wściekły i nie potrafi mi wybaczyć. Czułam się zraniona i coraz bardziej zła. W międzyczasie pojawił się chłopak, którego poznałam kiedyś na imprezie. Opowiadałam mu o sobie, o swojej rodzinie, o tym, jak się czuję. Poszłam z nim na koleżeński spacer. Nie myślałam o tym, żeby nasze relacje się zmieniały, ale w domu było coraz gorzej. Na święta oznajmiłam, że mam tego dosyć i chcę się wyprowadzić i choć nie chciałam, odeszłam. Zostawiłam dom, rodzinę i dzieci, które połowę czasu spędzały u mnie. Czułam się okropnie. "Miałam romans ze starszym mężczyzną" - Ashley Byrd / Przespałam się w tej rozpaczy z nowym kolegą. Czułam się fatalnie. Z mężem pisałam — on o tym, że tęskni, ale daje radę. Przepraszał mnie za wszystko. Powiedział, że żałuje, że ma nadzieję, że będę szczęśliwa, że na mnie poczeka i zawsze będę najważniejsza. Wiedziałam, że mój kolega się zakochał. Okazywał mi te uczucia — czego mi brakowało całe życie. Po kilku tygodniach stwierdziłam, że rodzina jest najważniejsza i że muszę to naprawić. Oczywiście zanim wróciłam, poinformowałam męża, że miałam chwilowo chłopaka, ale nie rozmawialiśmy o szczegółach. Chciał, żebym wróciła. Oczywiście problem pod dywan, rozmowy dalej mało jak gdyby nigdy nic. Chłopaka odrzuciłam całkiem, mimo iż pisał i tęsknił. Wybrałam rodzinę. Przyszła Wielkanoc, mój mąż wypił za dużo i się pokłóciliśmy o głupotę. Wtedy wszystko wróciło - że miałam chłopaka, że go nie wspierałam, że się wyniosłam, że go nie kocham, ale że on mnie już nie puści, bo mnie kocha i będzie walczył. Że jestem głupia, puszczalska i tego mi nie wybaczy. Poczułam, że nieważne, co bym teraz zrobiła, jak się starała, klękała i przepraszała, on mi nie wybaczy. Pewnego dnia pisałam ze szwagierką zamówienia do pracy, a on wpadł w szał, że piszę z kolegą i że on nie jest ślepy. Uderzył mnie w twarz, napluł na mnie, oblał kisielem i wyzywał. Powiedziałam mu wszystko, co chciał usłyszeć, że niech się nie dziwi, że tak, kocham go, że za nim tęsknię i że jest lepszy. Choć wcale tak nie myślałam. Mąż rano wyszedł i już nie wrócił. Po trzech dniach spytałam, czy mu przeszło. Stwierdził, że chętnie to powtórzy. Stwierdziłam, że potrzebuję czasu. Codziennie płakałam i zastanawiałam się, co robić, ale udawałam twardą. Po półtora miesiąca zaczęłam go zaczepiać. Zapytałam, czy widzi szansę — on twardo, że nie. Zaczęłam delikatnie go prosić, bo nasze życie było naprawdę dobre, zabrakło jednak rozmowy i zrozumienia. Poprosiłam o szansę i żeby dał mi pół roku, a on napisał, że się z kimś spotyka. I wtedy umarłam. Byłam rozwalona emocjonalnie, a to mnie dobiło. Zaczęłam go przepraszać, błagać, wyciągać wszystko, co mogłam, żeby tylko dał mi szansę. On się zapytał, dlaczego teraz. Powiedziałam mu, że potrzebowałam chwili i jemu też chciałam dać czas ochłonąć. Że jest teraz pewnie zauroczony i dlatego mnie odpycha, a przecież jeszcze dwa miesiące temu mnie kochał. Powiedział, że mi nie ufa i że chce rozwodu. Nie chcę go tracić. Kocham go i chcę to naprawić. Nie wiem, co robić, jak go przekonać, że nie warto wszystkiego tracić i ja też byłam ślepa, ale za późno to zrozumiałam. Jak namówić męża do powrotu? Czy mam szansę i powinnam dać mu po prostu czas, czy pozwolić mu odejść, ale jak się wtedy pozbierać, bo czuję, że się rozpadłam. Odpowiedź psycholożki Katarzyny Kucewicz: Szanowna Aniu, czytając Twojego maila, przyszła mi do głowy myśl, że w życiu rzeczywiście jest tak, że gdy zdradzony partner stawia surowo granice, to zdradzający momentalnie "trzeźwieje" i mobilizuje wszystkie swoje siły, by zawalczyć o związek. Dzieje się tak z reguły z powodu strachu i realnego zagrożenia rozstaniem. Małżonek kategorycznie odcinając się od Waszej relacji, postawił Cię w trudnym położeniu, w uczuciu rozdarcia, prawdopodobnie i lęku, co będzie dalej. Przez to, że jest nieustępliwy, być może dociera do Ciebie, że relacja znajduje się w trudnym położeniu i nie jest do końca pewne, czy uda się ją naprawić. Wiem, że to duży stres i wiele niewygodnych uczuć pojawia się pewnie w twojej głowie i w ciele (warto zauważyć, że często nasze stresy kumulują się w szyi, brzuchu, klatce piersiowej, w nogach). Zauważasz, że coś Cię do męża przyciąga i widać, że nie jest to wyłącznie sentyment. W jakiś sposób jeszcze jest dla Ciebie atrakcyjny? Prawdopodobnie za atrakcyjne dostrzegasz w nim to, że mimo wszystko, trwając przy Tobie, dawał poczucie bezpieczeństwa, przewidywalności. Kiedy tracimy to poczucie, robi się niewygodnie, zaczynamy doceniać, ile było warte. Wielu psychologów twierdzi, że atrakcyjność jest silnie powiązana z niedostępnością. Czyli jeśli osoba nagle przestaje być wobec nas otwarta, jej atrakcyjność rośnie. Rośnie, gdy czujemy, że obiekt jest niedostępny i nie będzie nam łatwo się do niego zbliżyć (co stanowi wyzwanie). Uruchamia to w nas swoisty instynkt łowiecki. Bywa, że to napięcie i potrzebę powrotu do równowagi mylimy z miłością. Bo czy naprawdę miłość do nas powraca w sytuacji zagrożenia? Czy jednak nie tyle jest to miłość ile strach przed nowym i nieznanym? Wasz związek wydaje się związkiem o dużym ładunku emocjonalnym — widzę tu dużo stresu, trudnych momentów, konfliktów i niewyjaśnionych spraw. Prawdopodobnie, jak sama zauważasz, kluczowe są tu Wasze temperamenty i wzorce komunikacyjne. Ty otwarta, a on milczący i jak rozumiem duszący w sobie miesiącami uraz i żal. Brak komunikacji "wprost" zwykle zaburza relację, sprawia, że para odsuwa się od siebie, pojawiają się sekrety i pretensje. Osoba zamknięta w sobie, w której złość wzbiera, może być bardzo trudna we współżyciu. Może się oddalać, sprawiać wrażenie, jakby stała za szybą. Relacje z ludźmi, którzy mają kłopoty z artykułowaniem swoich emocji, na dłuższą metę mogą być skomplikowane. Oczywiście nie jest to wymówka, ale czasem właśnie dlatego zdradzamy, bo mamy poczucie, jakbyśmy dobijali się do drzwi, a nikt nie otwierał. Zdrada zawsze jest najgorszą formą rozwiązywania trudności małżeńskich, bo z reguły tylko je potęguje. Nie ty jedna, bo wiele osób jednak ma poczucie, że chwilowy skok w bok może być jakąś formą nabrania siły czy zdystansowania się od problemów szarej codzienności. Nie tędy jednak droga. Ewidentne kłopoty w Waszym małżeństwie powinny były być zaopiekowane wcześniej — nie tylko przez Ciebie, ale też i przez męża. Tylko wspólne pochylenie się nad problemami małżeńskimi może bowiem realnie przyczynić się do zmian. Jako że nie było responsywności w Waszej komunikacji, zaczęłaś na zewnątrz związku zaspokajać swoje potrzeby bliskości. Jest to przeze mnie rozumiane, natomiast dla związku taki rodzaj poszukiwań zwiastuje rozpad. Chyba że para godzi się na związek niemonogamiczny. W swoim liście zadajesz pytanie wprost — czy Wasze małżeństwo ma szansę na zmartwychwstanie. To trudne i raczej niemożliwe, by podać Ci prostą odpowiedź. Statystycznie są nadzieje, że mimo trudności i stawiania Ci dziś granicy w postaci artykułowania twardego NIE, mąż jednak zatęskni, a z czasem zapomni o przykrościach. Czas sprawia, że wady naszych partnerów zwykle bledną, a zalety stają się jaskrawe. Czy na pewno i w tym przypadku tak będzie? Wszystko zależy od tego, w jaki sposób mąż rozumie tę sytuację i czym ta zdrada dla niego się stała. Bywają osoby, które potrafią przebaczyć nawet nie jedną, a kilkanaście zdrad i które w jakiś sposób odzyskują wiarę w siebie i chcą dać relacji drugą szansę. Są też takie pary, które rozstają się tylko po niewinnym flircie jednego z partnerów. Od czego to zależy? Głównym czynnikiem jest zaangażowanie w związek i poczucie własnej wartości osoby zdradzonej. Jeśli parametry obu są wysokie — związek ma dużą szansę na scalenie. Często pacjenci zdradzający pytają, czy oni mogą się przyczynić do zmiany nastawienia skrzywdzonego małżonka? Choć wybaczanie jest osobistym procesem, rozgrywającym się wewnątrz psychiki, to jednak osoba zdradzająca zdecydowanie może wspomóc partnera. Partnera, który boryka się z trudną sytuacją pomieszczenia w sobie różnych uczuć od miłości po nienawiść, ból, rozczarowanie. Osoba, która zdradziła może jednak pomóc bliskiemu dojść do siebie — poprzez żywe zaangażowanie, okazywanie uwagi, staranie się, próbę poprawy oraz otwartość na rozmowę i gotowość do wytrzymania dialogów przepełnionych bólem i cierpieniem. Osoba zdradzona bowiem często zadaje powtarzające się pytania, docieka bardzo intymnych szczegółów zdrady. Jest chwiejna i ambiwalentna — raz godzi się na bliskość, innym razem informuje, że chyba nic z tego nie będzie. Ma w sobie arsenał uczuć, które wybrzmiewają w różnych okolicznościach. Osobie zdradzającej może być ciężko wytrzymywać te kaskady emocji, ale jeśli cierpliwie trwa i nie unika pytań, taka postawa zbliża i zabliźnia rany. Najważniejsza w akcie przebaczenia zdrady jest skrucha. Szczere, z głębi serca żałowanie tego, co się zrobiło. Jeśli mamy postawę, że nic się nie stało, że to wina partnera, że go zdradziliśmy, wówczas związki się rozłamują i prędzej czy później kończą. Warto zadać sobie pytanie, czy naprawdę ten związek jest dla Ciebie tak ważny, że masz w sobie gotowość na jego naprawę, pracę nad odbudowaniem zaufania. Czy masz też pewność, że skoki w bok to już przeszłość, do której nie chcesz wracać? Warto jest szczerze odpowiedzieć sobie na pytanie, z czego wynika nasza gwałtowna potrzeba powrotu do związku? Z lęku, że coś się kończy czy z miłości? Pytasz również, jak się pozbierać, jeśli jednak oddamy mężowi wolność. Pożegnanie związku przypomina proces przechodzenia żałoby. Innymi słowy, składa się z pięciu, następujących po sobie etapów: 1. Zaprzeczenie — czyli nieprzyjmowanie faktu, że partner już odszedł, funkcjonowanie tak, jakby to nie miało miejsca. 2. Gniew — falami wzbierająca złość, że odszedł, atakowanie go, ubliżanie, kłótnie i złośliwości. 3. Targowanie się — czyli próba reanimacji związku, szukania jeszcze nowych rozwiązań, proszenia o szansę, zachęcania do podjęcia terapii par. 4. Depresja — czyli smutek i odrętwienie związane z tym, że nie udało się nic "utargować", a relacja naprawdę dobiega końca. 5. Akceptacja — pogodzenie się z faktycznym stanem rzeczy i rozpoczęcie odbudowywania swojego życia. Nowe pasje, nowe zadania. Etapy te mogą pojawiać się po dłuższym czasie, mogą też występować równocześnie (na przykład gniew i targowanie się wyglądają tak, że jednego dnia walczymy o związek, a drugiego wyzywamy partnera od egoistów, nieczułych na nasze starania). Każdy etap na szczęście zazwyczaj po pewnym czasie mija i doprowadza nas do pogodzenia się z rozstaniem, co buduje naszą gotowość na wejście w kolejny związek. Żałobę warto przeżyć, nim otworzymy się ponownie na nową miłość. Jeśli bowiem przerywamy proces żałoby, to ona może reaktywować się i psuć naszą kolejną relację. Na przykład, jeśli osoba nie zaakceptuje, że została opuszczona dla innej i nie upora się z tym zranieniem, może w nowym związku przejawiać cechy zazdrości i nadmiernego kontrolowania sytuacji. Jakkolwiek ułoży się Wasza relacja, ze względu na dobro dzieci warto nauczyć się prawidłowej komunikacji, wyrażania swojego zdania bez złości i ukrytej złośliwości. Oboje bardzo siebie poraniliście, oddaliliście się. Może być tak, że przez jakiś czas Wasza relacja przypominała będzie ścieżkę wojenną. Warto jednak poczekać, aż emocje opadną i wtedy zacząć dochodzić do porozumienia. Znam kilka par, które dopiero po rozwodzie nauczyły się ze sobą rozmawiać. Czemu dopiero wtedy? Bo rozwód sprawił, że napięcie i wzajemne oczekiwania opadły. Masz problem sercowy? Napisz: redakcja@ Porady udzieliła Katarzyna Kucewicz — psycholog, pedagog i psychoterapeutka, terapeutka zaburzeń seksualnych. Właścicielka Ośrodka Psychoterapii i Coachingu INNER GARDEN w Warszawie. Jej głównym obszarem pracy są relacje damsko-męskie i problemy w odnalezieniu właściwej relacji. * autorka listu wyraziła zgodę na publikację 7 etapów życia po rozstaniu [INFOGRAFIKA] - Sylwia Stodulska-Jurczyk / Źródło:
Zaucha zginął przez romans z mężatką. Zabójca oddał dziewięć strzałów. Jeden w żonę Znany prezenter przyznał się do romansu z kolegą z pracy. Żona przeczuwała wcześniej
Jej małżeństwo rozpadło się po jednej z imprez integracyjnych. Była żoną cztery lata, 10 lat w związku. Zdradziła. Z Jackiem widywali się na korytarzu firmy, lanczach i wyjściach na
mEgeE. uvl8hgk0eg.pages.dev/266uvl8hgk0eg.pages.dev/206uvl8hgk0eg.pages.dev/188uvl8hgk0eg.pages.dev/62uvl8hgk0eg.pages.dev/14uvl8hgk0eg.pages.dev/305uvl8hgk0eg.pages.dev/151uvl8hgk0eg.pages.dev/193uvl8hgk0eg.pages.dev/317
romans z mężatką w pracy